czwartek, 28 listopada 2013

Rozdział 9

Szybko do niej podbiegłam.
- I co z nim ? - zapytałam szybko.
- Przykro mi, ale.. - nie dokończyła, ale w tym momencie coś we mnie pękło. Straciłam równowagę, runęłam na ziemię. Usłyszałam za sobą płacz Margaret. Tylko Louis, który przykucnął obok mnie zachował trzeźwy umysł.
- Czy pani chce nam powiedzieć.. - zatrzymał się i przełknął ślinę.. - Że.. Że.. On nie żyje ?
- Nie ! Broń Boże ! Nie dokończyłam. Zapadł w śpiączkę.. Przykro mi. - powiedziała.
- Ale on z tego wyjdzie ? Prawda ? - teraz odezwał się Liam.
- Tego nie wiem, ale jeśli chcecie go zobaczyć to leży w sali nr 7, a teraz przepraszam, ale muszę iść.
 - powiedziała. Za nim odeszła złapała mnie za rękę i uśmiechnęła się, ale ja nie byłam wstanie na nią spojrzeć. Odpuściła sobie i odeszła.
- Chodź pójdziemy do niego. - powiedział Louis próbując pomóc mi wstać.
- Dobrze. - powiedziałam. Powoli kierując się w stronę sali zastanawiałam się co ja bez niego zrobię.
Przecież jest on częścią mojego życia. Przecież ja bez niego sobie nie poradzę.
Weszliśmy do sali.
- Mogę pobyć z nim sama ? Błagam. - powiedziałam i spojrzałam na przyjaciół.
- Dobrze. - powiedział Louis i wyprowadził Liama i Margaret z sali. Podeszłam powoli do łóżka.
- Boże. Niall. - mogłam wypowiadać tylko pojedyńcze słowa. Usiadłam na krzesełku, oparłam głowę o jego ramię, wzięłam jego dłoń i znowu popuściłam emocje.




*Patricia*
Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Powoli otworzyłam oczy i uderzyły we mnie promienie świetlne. Nic nie pamiętałam. Tylko tyle, że byłam na jakiejś imprezie i dużo wypiłam. Ten ból głowy to pewnie kac. Od razu pomyślałam. Usiadłam, a raczej próbowałam usiąść na łóżku co wychodziło mi nie udolnie.Jednak zrezygnowałam z stawania i sięgnęłam telefon. No właśnie, gdzie mój telefon ? - zapytałam siebie na głos. Chciałam rozejrzeć się po pokoju, ale nie mogłam wstać.
Chciałam się poddać, ale jednak ostatkami sił się podniosłam. Znalazłam telefon pod łóżkiem, nie było żadnych wiadomości ani nic. Zdziwiłam się, ale nie miałam humoru z nikim rozmawiać, więc po prostu zeszłam na dół by coś zjeść

*Rose*
- Hej Rose, wstawaj. - ktoś delikatnie szturchał moje ramię.
- Ekhm.. Co ? Spałam? - zapytałam zdezorientowana. Otarłam śpiące oczy i przed swoją twarzą ujrzałam twarz Louis'a.
- Chodź idziemy już do domu. - powiedział.
- A nie mogę zostać ? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Lepiej będzie gdy wrócisz do domu. Niall nie chciałby, żebyś zarwała noc prze niego. - powiedział brunet delikatnym głosem.
- tak myślisz ? - zapytałam.
- tak, a teraz chodź. - powiedział i złapał mnie za rękę. Nie zwróciłam nawet na to uwagi tlyko razem z nim wyszłam ze szpitala. Było już ciemno. Louis zaprowadził mnie do swojego auta i otworzył drzwi od strony pasażera. Wsiadłam i zapięłam pasy, gdy wsiadł za kierownicę, włączył silnik i ruszył w stronę.. Własnie.. W jaką ? Nie byłam pewna, ale po chwili znaleźliśmy sie pod jego domem.
- Czemu nie odwiozłeś mnie do domu ? -zapytałam.
- Po prostu nie chcemy abyś była dzisiaj sama i zaproponowałem, ze możesz u mnie przenocować. - powiedział chłopak z nieśmiałym uśmiechem.
- No dobrze, to chodźmy. - powiedziałam i weszliśmy do środka.
- Chodź zaprowadzę cię do twojego pokoju. - powiedział i poszłam za nim do jakiegoś gościnnego.
- Emm... Louis ?
- Tak ?
- Dasz mi coś do spania ? - zapytałam.
- A tak janse. - powiedział i wyszedł, po chwili wrócił z jakąś koszulką i dresami, wręczył mi je. - Dziękuje. - powiedziałam i wymusiłam uśmiech.
- Jak będziesz coś chciała to moja sypialnia jest na samym końcu korytarza i w lewo. - powiedział, ostatni raz uścisnął mi rękę i położyłam się do łóżka.
W oka mgnieniu zasnęłam.



 

 Biegłam w jakimś mrocznym lesie jakby coś mnie goniło. Byłam ubrana w piękną suknię,
z falbanami. Była cudowna, tylko nie wiedziałam przed kim uciekam.Nagle upadłam i zobaczyłam, że zza drzew wyłania się para krwisto czerwonych oczu. Przeraziłam się, ale nie zaczęłam krzyczeć. Nie zaczęłam, bo po prostu wiedziałam, że i tak nikt mi nie pomoże. Jednak w momencie gdy widziałam, że "to coś" planuje się na mnie rzucić, wtedy krzyknęłam.













*Louis*
Obudziły mnie krzyki Rose. Natychmiast pobiegłem do jej pokoju i gdy zapaliłem światło zobaczyłem, że rzuca się na łóżku, jakby z kimś walczyła. Szybko do niej podbiegłem i próbowałem obudzić.
- Rose ! Rose ! Obudź się ! Obudź się ! To tylko zły sen. - mówiłem ciągle. Gdy się obudziła najpierw spojrzała na mnie dziwnie, a potem rzuciła się mi w ramiona.
- Louis.. - powiedziała drżącym głosem.
- Tak ? - zapytałem.
- Możesz poleżeć ze mną póki nie zasnę ? - zapytała.
- Oczywiście. - powiedziałem i położyłem się z dziewczyną do łóżka tuląc ją do snu.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dodałam. Jupikajej.. Brawo jaa !!
Pisałam ten rozdział 3 dni i nie mogłam go napisać, ale  TA - DA !! W końcu jest ! Na szczęście :D
Co do rozdziału to nie wiem czy wam się spodoba.. OCzywiście mam nadzieję, ale opinię pozostawiam dla was xD
A teraz tututuruturutu !!
Wielkaaa prośba dla was:
1. Chciałabym was prosić o komentarze.. Nawet jeśli nie macie konta założonego na blogspocie to skomentujcie z anonima. Bardzo prosze :)
2. Chciałabym was prosić o opinię co do szablonu. Podoba wam się ? Bo mi osobiście tak. Spędziłam 2 godziny na szukaniu go i w końcu jest !!
No to by było na tyle. Rozpisałam się wam tu :))

poniedziałek, 18 listopada 2013

Rozdział 8

Pobiegłam, więc do łazienki na parterze i na szczęście tam ich znalazłam. Liam właśnie pomagał wstać blondynowi, a ja szybko do niego podbiegłam i rzuciłam mu się na szyję. Cały czas płakałam. Chłopak objął mnie w talii, ale wyczułam, że mocno napina mięśnie, żeby to zrobić, więc od razu go puściłam. - Chodź. Pomogę ci. - powiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Wyszliśmy z łazienki podtrzymując blondyna pod ramionami. Szliśmy w kierunku sypialni, aby go tam położyć. Otwierałam drzwi, ale poczułam, że Niall wyślizguje mi się z drugiej ręki. Szybko odwróciłam głowę w jego stronę. Nie zdążyłam powiedzieć jego imienia, a on już upadł na ziemię. Liam był przy nim pierwszy.
- Liam. Liam co się stało ? - poczułam, że zaraz znowu się rozpłaczę. - Nie wiem... On po prostu upadł. - brunet się jąkał cały czas trzęsąc blondynem.
- Margaret ! MARGARET ZADZWOŃ PO KARETKĘ ! - wydarłam się. Wiedziałam, że muszę myśleć trzeźwo.
....
Liam zajmował się Niallem, a ja już od 5 minut stoję na dworzu i wypatruję karetki. W końcu, w dali usłyszałam wycie syren.Wybiegłam na ulicę i machałam do nich mając nadzieję, że dzięki temu przyjadą szybciej.
Gdy byli już na podjeździe nic nie mówiąc szybko zaprowadziłam ich do Nialla. Oni szybko wzięli go na nosze i zawieźli do karetki.
- Mogę z wami jechać ? - zapytałam jednego z ratowników.
- A kim pani jest ? Kimś z rodziny ? - zapytał.
- Jestem jego dziewczyną. - powiedziałam.
- No skoro tak, to proszę bardzo. - powiedział, a ja zaraz za nim wsiadłam do karetki. - Proszę spokojnie usiąść i poczekać, aż będziemy na miejscu. - powiedział do mnie lekarz. Zrobiłam tak jak powiedział i spokojnie usiadłam. Złapałam blondyna za dłoń, a lekarz zaczął robić jakieś badania czy coś. Z niecierpliwością i nowymi łzami pod powiekami, czekałam aż dojedziemy na miejsce.
***
Zaledwie po 5 minutach byliśmy pod szpitalem. Lekarze natychmiast zabrali blondyna z pojazdu i zawieźli go do środka. Od razu podbiegła do nas jakaś lekarka i pielęgniarka. Oby dwie w dość młodym wieku. Lekarka miała kasztanowe włosy związane z tyłu w kucyka, była średniego wzrostu, ale po twarzy widać było, że praca lekarza nie jest wcale taka łatwa jaką się wydaje. Druga kobieta, pielęgniarka, była blondynką, chyba musiała być na starzu, bo miała miej więcej z 20 lat, usta miała podkreślone czerwoną szminką, a oczy pomalowane tuszem, lekarka nie była w ogóle pomalowana, ale i tak była ładna.
- Halo. Proszę pani ? '- mówiła coś do mnie pielęgniarka. Na plakietce widniało imię Alice. - Ładnie. - pomyślałam.
- Słucham ?- zapytałam roztrzęsiona.
- Pytałam się, czy wszystko z panią w porządku.
- A.. Tak, tak. Nie zajmujcie się mną tylko moim chłopakiem, dobrze ?
- Ależ oczywiście, ale może dać pani coś do picia ? - zapytała. Była nawet miła.
- Wodę, jeśli mogę prosić. - wysiliłam się jedynie na słaby uśmiech. Odpowiedziała mi tym samym i wskazała jakieś krzesło, żebym usiadła. Pokiwałam tylko głową i zrobiłam to o co mnie prosiła. Po krótkiej chwili przyniosła mi kubek z wodą i jakieś ciastko.
- Ale nie prosiłam o ciastko. - zaprotestowałam.
- Ciastko ode mnie gratis, na poprawienie humoru. - powiedziała i puściła mi oczko, po czym wróciła na swoje stanowisko. Nie miałam ochoty nic jeść. Czekałam tylko na jakieś wiadomości na temat Nialla. Nie wiedziałam co się z nim dzieje. Tylko od czasu do czasu podchodziła do mnie Alice i pytała się czy czegoś nie potrzebuje, a ja za każdym razem odpowiadałam, że nic mi nie potrzeba.
***
Do szpitala ktoś wbiegł. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to Liam i Margaret.

*Perspektytwa Patrici*
Nie miałam pojęcia ile czasu ten psychol mnie już tu trzyma. Może jakiś tydzień, może więcej, może mniej. Nie wiem. Wiem jedynie, że codziennie próbuje nawiązać że mną jakiś kontakt, ale za bardzo mu to nie wychodziło. Trochę mnie to bawiło, ale też i przerażało.
Czekałam i czekałam co się będzie działo dalej. Myślałam, że tu zwariuję, ale na szczęście wczoraj Deryl - bo tak mu było na imię - przyniósł mi telewizor.
Chciałam, żeby mnie wypuścił, błagałam go nawet o to, ale to i tak nic nie dawało.
- Słuchaj. - tym razem wszedł bez pukania i to tak jak by był wściekły.
- Co ?! - rzuciłam.
- Może grzeczniej ? A tak po za tym to przepraszam. - powiedział i wyciągnął coś zza pleców. Nie zobaczyłam co to, bo zrobiło mi się ciemno przed oczami.

*Rose*
Siedziałam na krześle dobrą godzinę za nim przyszedł jakiś lekarz. Powiedział, że robią mu jeszcze jakieś badania i najlepiej będzie jak wszyscy pójdziemy do domu. Ale ja nie mogłam. Nie mogłam zostawić go tu samego. Ktoś koło mnie usiadł. Spojrzałam na tą osobę. Był to Louis.
- Cześć mała i jak się trzymasz ? - zapytał tym swoim spokojnym głosem.
- A jak mogę się trzymać ? - zapytałam z ironią.
- Wiem to było głupie pytanie. Przepraszam. - powiedział.
- Nie to ja przepraszam. Chciałeś być miły, a ja.. ja zachowałam się podle.
- Nic nie szkodzi. - powiedział i w tym samym czasie przyszła do nas lekarka.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dodałam :P
Woow.. Długo tu nic nie pisałam, ale ma nadzieję, że się spodoba :)))
Liczę też na dużą ilość komentarzy :))
Mam nadzieję, że nie zniknęliście stąd podczas mojej nie obecności :)
Wróciłam :))