- Liam. Liam co się stało ? - poczułam, że zaraz znowu się rozpłaczę. - Nie wiem... On po prostu upadł. - brunet się jąkał cały czas trzęsąc blondynem.
- Margaret ! MARGARET ZADZWOŃ PO KARETKĘ ! - wydarłam się. Wiedziałam, że muszę myśleć trzeźwo.
....
Liam zajmował się Niallem, a ja już od 5 minut stoję na dworzu i wypatruję karetki. W końcu, w dali usłyszałam wycie syren.Wybiegłam na ulicę i machałam do nich mając nadzieję, że dzięki temu przyjadą szybciej.
Gdy byli już na podjeździe nic nie mówiąc szybko zaprowadziłam ich do Nialla. Oni szybko wzięli go na nosze i zawieźli do karetki.
- Mogę z wami jechać ? - zapytałam jednego z ratowników.
- A kim pani jest ? Kimś z rodziny ? - zapytał.
- Jestem jego dziewczyną. - powiedziałam.
- No skoro tak, to proszę bardzo. - powiedział, a ja zaraz za nim wsiadłam do karetki. - Proszę spokojnie usiąść i poczekać, aż będziemy na miejscu. - powiedział do mnie lekarz. Zrobiłam tak jak powiedział i spokojnie usiadłam. Złapałam blondyna za dłoń, a lekarz zaczął robić jakieś badania czy coś. Z niecierpliwością i nowymi łzami pod powiekami, czekałam aż dojedziemy na miejsce.
***
Zaledwie po 5 minutach byliśmy pod szpitalem. Lekarze natychmiast zabrali blondyna z pojazdu i zawieźli go do środka. Od razu podbiegła do nas jakaś lekarka i pielęgniarka. Oby dwie w dość młodym wieku. Lekarka miała kasztanowe włosy związane z tyłu w kucyka, była średniego wzrostu, ale po twarzy widać było, że praca lekarza nie jest wcale taka łatwa jaką się wydaje. Druga kobieta, pielęgniarka, była blondynką, chyba musiała być na starzu, bo miała miej więcej z 20 lat, usta miała podkreślone czerwoną szminką, a oczy pomalowane tuszem, lekarka nie była w ogóle pomalowana, ale i tak była ładna.
- Halo. Proszę pani ? '- mówiła coś do mnie pielęgniarka. Na plakietce widniało imię Alice. - Ładnie. - pomyślałam.
- Słucham ?- zapytałam roztrzęsiona.
- Pytałam się, czy wszystko z panią w porządku.
- A.. Tak, tak. Nie zajmujcie się mną tylko moim chłopakiem, dobrze ?
- Ależ oczywiście, ale może dać pani coś do picia ? - zapytała. Była nawet miła.
- Wodę, jeśli mogę prosić. - wysiliłam się jedynie na słaby uśmiech. Odpowiedziała mi tym samym i wskazała jakieś krzesło, żebym usiadła. Pokiwałam tylko głową i zrobiłam to o co mnie prosiła. Po krótkiej chwili przyniosła mi kubek z wodą i jakieś ciastko.
- Ale nie prosiłam o ciastko. - zaprotestowałam.
- Ciastko ode mnie gratis, na poprawienie humoru. - powiedziała i puściła mi oczko, po czym wróciła na swoje stanowisko. Nie miałam ochoty nic jeść. Czekałam tylko na jakieś wiadomości na temat Nialla. Nie wiedziałam co się z nim dzieje. Tylko od czasu do czasu podchodziła do mnie Alice i pytała się czy czegoś nie potrzebuje, a ja za każdym razem odpowiadałam, że nic mi nie potrzeba.
***
Do szpitala ktoś wbiegł. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to Liam i Margaret.
*Perspektytwa Patrici*
Nie miałam pojęcia ile czasu ten psychol mnie już tu trzyma. Może jakiś tydzień, może więcej, może mniej. Nie wiem. Wiem jedynie, że codziennie próbuje nawiązać że mną jakiś kontakt, ale za bardzo mu to nie wychodziło. Trochę mnie to bawiło, ale też i przerażało.
Czekałam i czekałam co się będzie działo dalej. Myślałam, że tu zwariuję, ale na szczęście wczoraj Deryl - bo tak mu było na imię - przyniósł mi telewizor.
Chciałam, żeby mnie wypuścił, błagałam go nawet o to, ale to i tak nic nie dawało.
- Słuchaj. - tym razem wszedł bez pukania i to tak jak by był wściekły.
- Co ?! - rzuciłam.
- Może grzeczniej ? A tak po za tym to przepraszam. - powiedział i wyciągnął coś zza pleców. Nie zobaczyłam co to, bo zrobiło mi się ciemno przed oczami.
*Rose*
Siedziałam na krześle dobrą godzinę za nim przyszedł jakiś lekarz. Powiedział, że robią mu jeszcze jakieś badania i najlepiej będzie jak wszyscy pójdziemy do domu. Ale ja nie mogłam. Nie mogłam zostawić go tu samego. Ktoś koło mnie usiadł. Spojrzałam na tą osobę. Był to Louis.
- Cześć mała i jak się trzymasz ? - zapytał tym swoim spokojnym głosem.
- A jak mogę się trzymać ? - zapytałam z ironią.
- Wiem to było głupie pytanie. Przepraszam. - powiedział.
- Nie to ja przepraszam. Chciałeś być miły, a ja.. ja zachowałam się podle.
- Nic nie szkodzi. - powiedział i w tym samym czasie przyszła do nas lekarka.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dodałam :P
Woow.. Długo tu nic nie pisałam, ale ma nadzieję, że się spodoba :)))
Liczę też na dużą ilość komentarzy :))
Mam nadzieję, że nie zniknęliście stąd podczas mojej nie obecności :)
Wróciłam :))
Liczę też na dużą ilość komentarzy :))
Mam nadzieję, że nie zniknęliście stąd podczas mojej nie obecności :)
Wróciłam :))
Boskieee!!;)hhaha taki mały przypadek...ostatniego dodalaś 18 września (chyba)no i dziś;) hehhe
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!! Awwww. ;)warto czekać. *…*
P.S @Best_faan_ever
Usuń;)
Ej noo :D:D hahaha nawet nie zlukałam hahahaq :D
UsuńPo pierwsze za krótkie !
OdpowiedzUsuńPo drugie za mało dialogów kochanie ;((((
Przetrzymywanie Patrici ... oj oj oj ... ja bym nie wytrzymała, wkurzyłabym się na maxa xD
I te przeprosiny? Szczerze troszkę się zdziwiłam.. ale zobaczymy, zobaczymy :)))
* za dużo dialogów - ale ja mam to samo :P ( klawiatura mi nawala i pisze nie to co chce xD )
Usuńhttp://two-hearts-two-worlds.blogspot.com/2013/11/7-szczera-rozmowa.html
OdpowiedzUsuńZapraszam na nową notkę, jeśli chcesz oczywiście ;-)
Świeny! <3
OdpowiedzUsuńOby z Niallem nie było to nic poważnego
Super <3
Pisz szybko next ;*
dziękujee xx
Usuńojej. Lubie czytać te twoje rozdziały *.* No i co ty z Niallem zrobiłaś kobieto? hahah więcej seksu no!!! xd widze że dużo ludzi to czyta. /Szacun no qwiadomo świetnie piszeszs. To chyba twój najlepszy blog :)
OdpowiedzUsuńa tak w ogóle to ja xxAGAxx z anonima bo problem z kontem
Usuń